9 czerwca 2010

12. Rankiem

koncertowo zawalam pierwszy egzamin w sesji, a po południu dumam stanowczo zbyt długo nad kompozycją listu motywacyjnego. Jest duszno, jest naprawdę zbyt gorąco. Staram się dużo śmiać, takie zaklinanie losu. Muszę załatwić sobie jakieś zajęcie na lato, podjąć decyzję w sprawie drugiego kierunku i mieszkania w przyszłym roku, a przy okazji jakoś zdać to, co jeszcze zostało do zdania. Stanowczo nie mam dyspozycji psychicznej do stresujących sytuacji. Uspokajam się muzyką (ostatnio w słuchawkach cały czas portugalskie fado), doprowadzam do porządku myślą, że wszystko się jakoś ułoży, wyprostuje, wygładzi. Tata powiedział mi dziś, że wierzy, że sobie poradzę, bo zawsze podejmuję dobre decyzje.

To ja może się spakuję i pójdę w długą, w kwitnący świat, i przestanę się tym całym burdelem przejmować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz